Wygrali Bolt, Phelps i Chiny
Dla przewodniczącego Jacques’a Rogge „prawdziwie wyjątkowe”, dla Chińczyków bez wątpienia i największe, i najbardziej udane. Odgrodzone barierami od codzienności, sprawne, chwilami piękne, chwilami niepokojące. Zadziwiły fenomenalnymi wynikami i przyniosły kolejne wątpliwości, czy sport idzie w dobrą stronę
Fajerwerki huknęły, bębny też, tysiące tancerzy znów dało pokaz zbiorowej perfekcji. Szef MKOl podziękował i pochwalił. Czekanie na ostatnie słowa Jacques’a Rogge nie było długie. – Świat nauczył się wiele o Chinach, Chiny poznały więcej świata – mówił przewodniczący. Ocena „prawdziwie wyjątkowe“ to skrót myślowy, któremu będzie się nadawać więcej znaczeń, niż warto.
Burmistrz Londynu Boris Johnson przyjął flagę olimpijską z rąk burmistrza Pekinu Go Jinlonga. Czerwony piętrus wjechał na stadion, zmienił się w trawnik, na którym zaśpiewała Leona Lewis, zagrał na gitarze Jimmy Page z Led Zeppelin. David Beckham kopnął piłkę, którą przycisnął do serca jeden z chińskich statystów. Zgasł znicz. Głosy Placido Domingo i Song Zuying pieściły uszy.
Dwóch nadludzi
Były to igrzyska dwóch ludzi, a może nadludzi: Usaina Bolta i Michaela Phelpsa. Jeszcze Amerykanin nie wyciągnął z basenu ósmego złotego medalu, a już Jamajczyk pobiegł po pierwszy z trzech tytułów mistrza i pierwszy z trzech rekordów świata. Obaj doprowadzili do sytuacji, która zarówno szkodzi, jak i pomaga...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta