Arbitraż: sąd dla dżentelmenów
Jak przeciętnemu obywatelowi wytłumaczyć, że sąd nie musi ustalać prawdy – pyta Piotr Nowaczyk, adwokat, prezes Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej
Przed kilkoma miesiącami Sąd Arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej zaoferował ministrowi Ćwiąkalskiemu współpracę w usprawnianiu polskiego arbitrażu. Co się dzieje z tymi pomysłami?
Piotr Nowaczyk: Pan minister okazał duże zainteresowanie problemami arbitrażu. Powołujemy zespół złożony z arbitrów i sędziów, który przyjrzy się możliwościom usprawnienia postępowania postarbitrażowego.
Głos arbitrów powinien być tym samym lepiej słyszalny w ministerstwie. Chodzi również o to, aby był lepiej rozumiany przez sędziów zawodowych. Oni nie mają żadnego doświadczenia w biznesie, nie stosują tradycyjnych zasad kupieckich (lex mercatoria), często po prostu nie czują arbitrażu. Trzeba im pomóc, bo to przecież nie ich wina. W zawodzie sędziego można spędzić 40 lat i jest to raczej izolacja od życia gospodarczego. Arbitrzy mają lepsze wyczucie biznesu. Ich wyroki są inne w stylu, a samo postępowanie arbitrażowe kieruje się odmienną filozofią. Te różnice mentalne wymagają zrozumienia. Wyraziliśmy gotowość pomocy w przeszkoleniu sędziów. Nie wszystkich. Tylko tych, których interesuje problematyka postarbitrażowa.
Może są jakieś nowe nisze dla arbitrów? Czemu ma służyć ta propozycja wspólnego szkolenia?
Kiedy w wieku 25 lat zostałem asesorem sądowym, myślałem, że do emerytury pozostanę w zawodzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta