Kryzys finansowy czy przewrót ustrojowy
Upadające banki inwestycyjne są najsilniej nadzorowaną gałęzią rynku finansowego. Bankrutują nie dlatego, że zbyt słabo je kontrolowano, ale dlatego, że związano im ręce – pisze publicysta Tomasz Wróblewski
Ze wszystkich pytań ostatnich dni najważniejsze pozostaje bez odpowiedzi. Co tak naprawdę się skończyło? Gotówka czy kapitalizm? Mamy kryzys finansowy czy przewrót ustrojowy? Bo jeżeli to drugie, to recesja faktycznie zostanie z nami na długie lata. Doświadczenia Wielkiej Depresji i rządowego interwencjonizmu lat 30. poprzedniego wieku do dziś przerażają liberałów i obrońców wolnego rynku w Kongresie. Wiedzą oni, że niedzielna zgoda na 700 mld dolarów pomocy dla sektora finansowego wcale nie musi zakończyć kryzysu.
Na tropie bankierów
Zanim jeszcze przemówił prezydent George W. Bush, w Polsce już usłyszeliśmy o nowych restrykcjach przy udzielaniu kredytów. Ktoś rzucił pomysł, żeby biednym nie sprzedawać akcji. Ktoś inny, żeby psycholog badał motywacje graczy giełdowych. Marek Zuber, ekonomista mieniący się orędownikiem wolnego rynku, kryzys tłumaczył chciwością. Jakby odkrył nowe zjawisko, które nie jest immanentną częścią ludzkiej natury. Od zarania odpowiedzialne, owszem za kryzysy, ale przede wszystkim za rozkwit cywilizacji.
Lewicowi komentatorzy, kanapowi prorocy telewizyjni, cały weekend bezmyślnie powtarzali hasła o konieczności zaostrzenia nadzoru. Mało kto już sprawdził, że bankrutujące banki inwestycyjne Fannie Mae i Freddie Mac, Lehman Brothers, Merrill Lynch, Washington Mutual są najsilniej nadzorowaną gałęzią rynku finansowego....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta