Prezydent silny arogancją premiera
W trakcie sporu o wizytę w Brukseli Lech Kaczyński ani na chwilę nie stracił samokontroli. Takiego go jeszcze nie widzieliśmy od początku prezydentury – pisze publicysta
Lech Kaczyński jest przez dużą część elektoratu uznawany a priori za winnego wszystkim konfliktom, jakie mogą się zdarzyć między nim a stroną rządową. Być może jednak ostatni szczyt w Brukseli i karczemna awantura wokół niego stanowią jakiś przełom. Na razie niewielki, ale jednak. Prezydent może stać się silny nadmierną pewnością siebie i arogancją przeciwnika, jeśli uda mu się utrzymać kurs z ostatnich dni.
W swoim tekście „Zmasakrować prezydenta” Igor Janke postawił trafną tezę dotyczącą metod działania Platformy Obywatelskiej wobec Lecha Kaczyńskiego. Teza ta brzmi w skrócie: warto prowokować konflikty z prezydentem, bo i tak to on będzie przez większość Polaków i zdecydowaną większość mediów winiony za wszelkie spory. Lecz Janke nie ma racji, odnosząc tę tezę także do ostatniej kłótni o szczyt w Brukseli. W tym bowiem wypadku sprawdzona taktyka PO zawiodła.
Bezczelne bajki
Stratedzy obu stron konfliktu działają oczywiście w pewnej obiektywnej rzeczywistości politycznej. Jej zasadniczym elementem są grupy zatwardziałych kibiców obu stron – to ci, których odwojować się nie da. Patrząc na słupki poparcia, można jednak bezpiecznie założyć, że takich osób jest wyraźnie mniej wśród około 50 proc. popierających PO niż 22 – 25 procent popierających PiS. Innymi słowy, jeśli wziąć pod uwagę wybory prezydenckie, Lech Kaczyński ma szansę odwojować...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta