Legion samozwańczych cenzorów
Dziś u nas wszystko jest parteipolitisch, nie wyłączając prognozy pogody. Każda wypowiedziana opinia, każde zdanie bywa oceniane z punktu widzenia partyjnopolitycznego – pisze felietonista
Czytam sobie teraz uroczą książkę Marka Twaina
„A tramp abroad” („Włóczęga za granicą”), opis podróży po Europie, przede wszystkim po Niemczech i Szwajcarii, odbytej w 1878 roku. Czytałem tę książkę wiele lat temu, potem gdzieś mi zginęła, teraz sprowadziłem sobie kolejny egzemplarz z USA i usiłuję namówić prezesa „Iskier” Wiesława Uchańskiego do jej wydania. Bo jest to książka, która nigdy nie wyszła po polsku, a szkoda.
Opisy obyczajów, panujących w tamtym czasie w Niemczech są wspaniałe. Przepis na parzenie kawy po niemiecku (długotrwałe tarcie ziarenkiem kawy o kolbę cykorii, a potem gotowanie tej kolby w saganie wrzątku tak długo, aż wszelkie szkodliwe substancje wyparują) to nieśmiertelna satyra. Podobnie jak opisy pojedynków siekających się szablami korporantów na uniwersytetach. Twain szczególnie nie polubił języka niemieckiego i do książki dołączone są appendiksy poświęcone osobliwościom niemczyzny.
Parteipolitisch
Amerykańskiego pisarza irytował zwłaszcza sposób łączenia ze sobą niemieckich rzeczowników i tworzenie w języku nowych bytów. Na przykład kapitan statku na Renie nazywa się Oberrheinschiffartsgesellschaftkapitaen. Strasznie te zbitki słowne złościły Twaina niezwracającego uwagi na fakt, że ta akurat cecha niemieckiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta