Między słowami posła skandalisty
Janusz Palikot amatorsko psychoanalizuje politycznych przeciwników. Sam byłby jednak dobrym obiektem takich dociekań
Poseł, który publicznie zajmuje się życiem seksualnym politycznych przeciwników, sam poczuł się dotknięty publikacjami na temat własnej seksualności. Dał temu wyraz w swoim blogu. Kpi z gazet, przyznaje się do biseksualizmu, a nawet nazywa quadroseksualistą. Posła zabolało to, co sam tak uwielbia. Amatorsko psychoanalizuje innych. Zastanawia się np., jak na psychikę prezydenta wpływają „skomplikowane relacje z bratem i matką”.
A przecież to właśnie Janusz Palikot jest wymarzonym obiektem psychoanalizy. Uporczywie i obsesyjnie powraca w życiu publicznym do dwóch tematów – tropi alkoholizm i homoseksualizm.
Dlaczego? Wyjaśnienie, że alkoholem interesuje się jako przedsiębiorca, który pierwsze poważne pieniądze zarobił na produkcji wina owocowego Dorato, a potem przerzucił się na produkcję wódki, wydaje się zbyt banalne.
Za to w książce „Płoną koty w Biłgoraju” poseł sam przyznał, że jego ojciec „lubił często zaglądać do kieliszka”.
A czy dążenie do stygmatyzacji przeciwników politycznych przez przypisywanie im homoseksualnej orientacji może być projekcją osobistych problemów? Jest tak nietypowe dla polityka partii liberalnej, że musi zastanawiać.
Rokowania są złe
Psycholodzy w prywatnych rozmowach formułują o Palikocie ostre sądy. Ale pod nazwiskiem mówić nie chcą.– Rozsądny człowiek boi się narcystycznego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta