Na beatyfikację prymasa trzeba poczekać
Czy Kościół w Polsce robi wystarczająco wiele, aby doprowadzić do beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego? – pyta publicystka „Rzeczpospolitej” w 60. rocznicę ingresu prymasa do katedry gnieźnieńskiej
W tym roku jest kilka rocznic związanych z kard. Stefanem Wyszyńskim. Sześćdziesiąt lat temu – dokładnie 2 lutego 1949 roku – jako nowy prymas Polski i arcybiskup gnieźnieńsko-warszawski odbył ingres do katedry w Gnieźnie. Cztery dni później, 6 lutego, objął rządy w archidiecezji warszawskiej.
W ten sposób rozpoczął się ponad trzydziestoletni okres prymasostwa Wyszyńskiego, który zakończył się wraz ze śmiercią 28 maja 1981 roku. W maju 1989 roku wszczęty został proces beatyfikacyjny prymasa. Do tych rocznic można dodać jeszcze jedną: 3 sierpnia minie 85 lat od otrzymania święceń kapłańskich.
Podziw i emocje
Po 20 latach od rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego nic nie wskazuje na to, by miał się on zakończyć w bliskiej przyszłości. Jego drugi, rzymski, etap toczy się od 2001 roku. Podobnie jak ks. Jerzego Popiełuszki. O ile jednak w wypadku ks. Popiełuszki jesienią 2008 r. zostało złożone positio, czyli najważniejszy dokument sumujący przesłanki do beatyfikacji, co oznacza, że w normalnym trybie (w procesie ks. Jerzego będzie przyspieszenie) beatyfikacja mogłaby nastąpić za siedem – osiem lat, to w wypadku prymasa Wyszyńskiego nie wiadomo nawet, kiedy taki dokument zostanie złożony.
Powodów, jak się wydaje, jest kilka. Prymas zostawił po sobie mnóstwo materiałów, które muszą przeanalizować teolodzy i historycy: tysiące homilii i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta