Bestia z Amstetten może dostać dożywocie
– Przyznaję się. Nie uczyniłem wszystkiego, by ocalić syna. Jest mi przykro – powiedział wczoraj podczas trzeciego dnia procesu Josef Fritzl (na zdjęciu we wtorek w sądzie). Noworodek zginął w 1996 roku. Zaczął się dusić, ale ojciec nie zawiózł go do szpitala.
– Te zeznania to ważny zwrot w procesie. Za gwałt i kazirodztwo otrzymałby 15 lat. Za spowodowanie „zabójstwa z zaniedbania” grozi mu 20 lat lub nawet dożywocie – powiedział „Rzeczpospolitej” profesor psychiatrii Reinhard Haller z uniwersytetu w Bregenz w Vorarbergu. Podobnie byłoby, gdyby dewiant był sądzony w Polsce.
– Inaczej zapewne byłoby w krajach o bardziej restrykcyjnym prawie. Na przykład anglosaskich. Tam za same gwałty i kazirodztwo mógłby dostać dożywocie – powiedział „Rzeczpospolitej” znany prawnik prof. Stanisław Waltoś.