Szef nie musi kierować na kursy języka hiszpańskiego
Umożliwianie podwładnym podnoszenia kwalifikacji zawodowych jest jednym z obowiązków pracodawcy. Nie oznacza to jednak, że ma on obowiązek finansowania im nauki
Doświadczenie zawodowe i kwalifikacje mogą się przekładać nie tylko na zajmowane stanowisko i wynagrodzenie. Także – co w dobie kryzysu może mieć znaczenie – z całą pewnością liczą się podczas redukcji zatrudnienia. Dlaczego? Bo ten, kto ma najniższe kwalifikacje, może stracić pracę jako pierwszy. Wtedy nawet sądy pracy stanąć mogą po stronie firmy, a nie zwolnionej osoby.
Co więcej, ambicje zawodowe są jednym z kryteriów przydatności pracownika do danej pracy. Zatem podnoszenie kwalifikacji przydatnych w pracy leży w interesie samego zatrudnionego. Brak chęci np. do poznawania nowych technik czy programów komputerowych, śledzenia zmian przepisów prawa może się przełożyć na to, że dana osoba będzie musiała być zastępowana przez kolegów z pracy przy wielu czynnościach służbowych. A to może oznaczać, że jest w przedsiębiorstwie zbędna. Tym czasem zachęcanie do nauki związanej z wykonywanym zawodem umożliwia już sam kodeks pracy. Jego art. 17 i 94 pkt 6 mówią wprost, że pracodawca jest obowiązany ułatwiać pracownikom podnoszenie kwalifikacji zawodowych. Nie oznacza to jednak, że ma ich stale dopingować i sponsorować wszelkie kursy. Ma tak naprawdę nie utrudniać kształcenia.
Co to oznacza? O jaki rodzaj edukacji chodzi? Co, jeśli faktycznie ma plany wobec zatrudnionych i zechce ich na seminaria czy szkolenia wysłać? Jak wtedy będzie musiał ich traktować? Czy pracownik może nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta