Na grillu z Donaldem Tuskiem
I Tusk, i Kaczyński umieją grać na emocjach. Tyle że były premier robił to w sposób mało przyjemny, bolesny i przykry. A obecny szef rządu wprowadza nas w dobry nastrój – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Kilkakrotnie w ostatnim czasie słyszałem argument: „Platforma rządzi słabo, wiem o tym, ale przynajmniej czuję, że żyję w normalnym kraju. Nikt mi nie zrzędzi, w zasadzie jest przyjemnie”. Ta opinia daje dobry trop do odpowiedzi na nurtujące wielu komentatorów pytanie: jak to się dzieje, że ekipa PO rządzi, jak rządzi, robi mało, a popularność tej partii bije wszelkie rekordy.
Donald Tusk w mistrzowski sposób posiadł umiejętność wyczuwania nastrojów i wywoływania pożądanych nastrojów u odbiorców. Kiedy trzeba – umie wywołać emocje postępowych lewicowców, kiedy trzeba – ludzi myślących bardziej tradycyjnie. Potrafi wprowadzić nas w dobry nastrój, ożywić stare symbole, sprowokować do rozmowy, której puenta jest już kompletnie nieistotna.
Polacy uwierzyli Donaldowi Tuskowi. Uwierzyli w całkowicie nieracjonalne przekazy, jak choćby ten, że można jednocześnie nie ciąć wydatków i zmniejszać deficyt budżetowy
Jarosław Kaczyński też umiał wzbudzać emocje. Tyle że on to robił w sposób mało przyjemny. Bolesny. Przykry. Negatywny. Przy tym dość często wskazywał wrogów. Otwierał wiele frontów walki naraz.
Donald Tusk tego nie robi. Donald Tusk buduje miłe obrazy. Już dwa lata temu wprowadził nas w przyjemny nastrój. Uwierzyliśmy, że może być lepiej, jeśli tylko zechcemy. Że życie może być przyjemne, że dobra...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta