Hultaj na szlacheckim stole
W poprzednim odcinku wykazywałem, że podczas dworskich polowań bigos podawano jedynie prostym gajowym i szczwaczom, państwo zaś raczyli się bardziej wyrafinowanymi potrawami.
Ale już z opublikowanych w połowie XIX wieku wspomnień Ignacego Chodźki pt. „Pamiętnik kwestarza” możemy sądzić, że wśród zwyczajnej szlachty bigos zaliczano do potraw, którymi nie wstyd podejmować godnych gości:
„Nadjechał wkrótce i ksiądz prowincjał, a za nim kilku gwardianów, jadących do Nieświeża na kapitułę. Nie powstydziłem się kuchnią! Cokolwiek się na przystawkach ukazało, warte było gęby. Nie traktowałem ich żadnymi pańskimi frykasami: hultajski bigos, rosół z indyka, zrazy zawijane, pieczeń huzarska; w środy, piątki i soboty: kaletki postne, śliże, szczupak na żółto w szafranie”.
Zostańmy więc przy bigosie. Pierwotnie nazywano tak wszelkie potrawy z grubo siekanego mięsa, choćby i w galarecie, i dopiero gdzieś od przełomu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta