Nie chcemy parytetów!
Parytety nie gwarantują, że w szacownych gremiach zasiądą najlepiej przygotowane kobiety. Ten system bardzo szybko doprowadzi do sytuacji, w której promowane będą osoby nie tyle wybitne, ile statystycznie przydatne w procentowym reprezentowaniu określonej płci – piszą sygnatariuszki listu otwartego
Konstytucja III RP stanowi:
Art. 33, 1. Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym.
Art. 33, 2. Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagrodzenia za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych.
Wątpliwe 50 procent
Tak więc wedle obowiązujących nas zasad prawa kobiet i mężczyzn są w III RP równe. Jednak praktyka odbiega często od prawnych regulacji, stąd wiele kobiecych i męskich pomysłów zmierzających do tego, by praktyka i regulacje stanowiły jedno.
Ostatnio wiele postulatów zrównujących kobiety i mężczyzn zaproponował Kongres Kobiet „Kobiety dla Polski, Polska dla kobiet” (Warszawa 20 – 21.06.2009). Jednym z nich jest postulat wprowadzenia w życie tzw. parytetów, czyli prawnych gwarancji obecności kobiet w parlamencie, rządzie czy w radach naukowych w wymiarze 50 procent składu tychże gremiów.
Mamy zasadnicze wątpliwości, czy równe prawa kobiet i mężczyzn powinny być rozumiane aż tak dosłownie – czyli jako obowiązkowy udział po 50 procent obecności przedstawicieli obu płci we wszystkich ważniejszych ciałach społecznych, politycznych, naukowych itd. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta