Łowcy sieci ruszają w miasto
Blisko 40 proc. wi-fi bez zabezpieczeń. Polują na nie wardriverzy. Zamiast strzelb mają laptopy, zamiast psów – sniffery
Wieczór. Jedno z podwarszawskich nowoczesnych, zamkniętych osiedli. Kilku lokatorów z pewnością surfuje w Internecie. Być może ktoś właśnie ściera kurz z routera – urządzenia, dzięki któremu może cieszyć się dostępem do sieci bez kabli. Być może to właśnie sygnał z jego routera śledzimy ukryci w samochodzie na ekranie laptopa.
My, czyli ja i wardriver – człowiek, którego hobby to tropienie bezprzewodowych sieci.
Elisa z kłódką
– Pięć sieci, dwie niezabezpieczone – szybko diagnozuje Marcin, warszawski wardriver, który zgodził się pokazać mi, na czym polega elektroniczne polowanie.
Kilka minut temu stanęliśmy przed bramą osiedla. Włączyliśmy laptopa z wbudowaną kartą wi-fi, umożliwiającą łączność bezprzewodową.
– Można jeździć ze specjalną anteną, ale teraz jest tyle sieci, że wystarczy komputer z supermarketu. Wi-fi da się wyłapać nawet bez specjalnego oprogramowania – objaśnia wardriver. – Używam programu Net Stumbler, który także dźwiękiem informuje o sile sygnału i pokazuje wiele parametrów. Ale proszę, nawet zwykłe narzędzie Windows wyświetli sieci, które bombardują nas falami radiowymi – pokazuje.
Na ekranie widzę nazwy: elisa, susa, linksys – przy wszystkich kłódka. To oznaczy, że chroni je zabezpieczenie, zwykle najprostsze szyfrowanie, tzw. WEP. By się do nich podłączyć, trzeba podać nazwę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta