Na Kubie kapusta jest paszą
Beatriz Mendez Buigues opowiada, jak dzięki polskim potrawom i pomysłom jej kubańskiej babci zdobyła złoty medal w kulinarnym konkursie w Ekwadorze
RZ: Skąd się pani wzięła w Polsce?
Beatriz Mendez Buigues: To był zbieg okoliczności. Brałam udział w konkursie kulinarnym, który odbywał się na Kubie. Tam też chodziłam do szkoły gastronomicznej. Podczas konkursu poznałam pana Taubera (Roman Dawid Tauber jest rektorem Wyższej Szkoły Hotelarstwa i Gastronomii w Poznaniu – red.).
Obiecał, że mnie zaprosi do Polski. I dotrzymał słowa, choć musiało minąć jeszcze pięć lat. Gdy się spotkaliśmy, miałam 19 lat, a o paszport na Kubie można się starać dopiero, gdy się skończy 24 lata. Dziś pan Tauber jest nie tylko moim profesorem, ale również ojcem chrzestnym.
Zdecydowała się pani na chrzest w Polsce?
Spędzałam wszystkie katolickie święta w domu pana Taubera, z jego rodziną. Kiedyś zabrano mnie w Wigilię do kościoła. To było niezwykłe przeżycie, wtedy pomyślałam o chrzcie. Uroczystość odbyła się cztery lata temu. Nie ochrzczono mnie na Kubie, bo to było niemożliwe. Urodziłam się w czasach, gdy chodzenie do kościoła i wyznawanie jakiejkolwiek religii było karane więzieniem. Rodzice nie zdecydowali się więc, by mnie ochrzcić. Teraz jest nieco inaczej. Władza trochę odpuściła po pielgrzymce papieża na Kubę, czyli od 1995 r.
A dlaczego chciała pani zostać katoliczką?
Mama zawsze powtarzała, że katolicy to dobrzy ludzie. Sama jest katoliczką. Była ochrzczona jeszcze przed rewolucją. Na Kubie nie wolno...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta