Dziś nawet bunt to komercja
Festiwal w Jarocinie ćwierć wieku temu był okazją do kontestacji. Czy teraz to tylko wielki festyn?
Jarocin 1984. W Polsce puste półki i powolna agonia systemu. W Jarocinie festiwal-legenda. Porywające koncerty Dezertera, Sedesu, a wśród laureatów m.in. punkowa Prowokacja, Siekiera i Moskwa. Pod sceną pogująca publiczność.
Jarocin 2009. Prócz konkursu występy wielkich gwiazd, nie tylko z Polski – Acid Drinkers, Armia, New Model Army, Kazik na Żywo. Niektóre z nich pamiętają jeszcze festiwale z lat 80.
Dwie wielkie imprezy, ale czy dwa różne światy?
Nie mogę niczego dokonać, bo ktoś mi się patrzy w oczy
Nic nie mogę zrobić, bo ktoś mi się patrzy na ręce
Wokół pełno ludzi, którzy chcą utrudnić mi życie
Każdy z nich złośliwie staje mi na drodze, przeszkadza mi w życiu
Sedes, „Wszyscy pokutujemy”
Rok 1984. Przez kilka dni małe miasteczko w Wielkopolsce przeżywało prawdziwe oblężenie. „Punki, rastafarianie, garść hippisujących nastolatków. Zjechali do Jarocina przedstawiciele niemal wszystkich ruchów młodzieżowej subkultury” – pisała „Gazeta Młodych”. Ile było osób – dokładnie nie wiadomo. Sporo spało pod chmurką. Wszyscy byli jednak zgodni – to był najlepszy festiwal w historii.
– Punkowcy systematycznie powiększali plac do tańca. Ochrona zabawiała się wyławianiem gorzej tańczących osobników. Powalenie na ziemię jednym ciosem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta