Szansa pani Ashton
Błędem europejskiej dyplomacji byłoby podejmowanie prób zastępowania dyplomacji Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, a także Polski w stolicach tego kalibru co Waszyngton, Moskwa i Pekin – pisze politolog
Wraz z wejściem w życie traktatu lizbońskiego i mianowaniem Catherine Ashton wysokim przedstawicielem ds. wspólnej polityki zagranicznej UE i bezpieczeństwa zapoczątkowany został proces budowy europejskiej służby dyplomatycznej. Czy będzie ona wyłącznie uzupełniała działania istniejących służb dyplomatycznych państw członkowskich UE, czy też jest ona zapowiedzią nowej „europejskiej” polityki zagranicznej?
Więcej niż Polska
Komentatorzy polityczni odebrali na ogół wybór pani Ashton jako dowód na to, że duże państwa członkowskie nie życzą sobie zbyt wielkich zmian w sposobie, w jaki w Unii Europejskiej uprawia się politykę zewnętrzną. Wybierając na to stanowisko polityka mało znanego na scenie międzynarodowej, liderzy Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii wyraźnie dali do zrozumienia, iż w kształtowaniu polityki Europy wobec świata dalej wolą grać pierwsze skrzypce.
Polska pierwszy raz ma szansę współkształtować jedną z najważniejszych instytucji Unii Europejskiej i przekuwać w rzeczywistość hasło silnej Polski w silnej Europie
Oczekiwania wobec nowego „ministra spraw zagranicznych Unii” i nowej służby dyplomatycznej nie są więc zbyt wysokie. Paradoksalnie, dla budowy tej służby taka pozycja wyjściowa jest bardzo korzystna.
Nowa służba nie będzie tworzona zupełnie od podstaw, ale na fundamentach dotychczasowych przedstawicielstw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta