Kogo najbardziej boją się posłowie
Rzecznicy klubowej dyscypliny to partyjni policjanci. Grożą, karzą i wychowują parlamentarzystów
– Czemu tak na mnie patrzysz? Coś na mnie masz – takie pytanie często słyszy od kolegów Mirosława Nykiel. Jest rzecznikiem dyscypliny w Klubie PO od początku kadencji. Pilnuje, czy posłowie chodzą na posiedzenia komisji, uczestniczą w głosowaniach i czy podnoszą rękę tak, jak nakazuje klubowa dyscyplina. Za niesubordynację może ukarać – także finansowo.
Białe koperty Nykiel
Informacje o karach wkłada do białych kopert. Te są potem rozdawane posłom przez pracowników klubu, np. podczas posiedzenia plenarnego Sejmu.
– Nykiel często się wtedy chowa pod ławą albo zasłania gazetą – relacjonuje jeden z posłów.
Posłanka nie ukrywa, że takie żarty – jak chowanie się pod ławę – mają złagodzić grozę sytuacji. I sprawić, że karani koledzy spojrzą na nią z sympatią. Bo każdy rzecznik dyscypliny ma dwa przeciwstawne dążenia – chce mieć autorytet, bez którego nie da się skutecznie dyscyplinować posłów. Ale nie chce być nielubiany czy nieakceptowany.
– To chodzenie za posłami z wydrukami z głosowań na pewno przyjemne nie jest i trudno zachować sympatię kolegów – przyznaje jeden z posłów PiS. Wśród polityków tej partii panuje przekonanie, że na pomysł zrobienia z Marka Suskiego rzecznika dyscypliny wpadł Ludwik Dorn, były poseł tej partii. Wzajemna niechęć obu panów jest powszechnie znana i Dorn miał liczyć na to, że Suski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta