Świadkowie stołecznego czasu
Za kilkanaście godzin największy czasomierz stolicy, ten na Pałacu Kultury i Nauki, odmierzy ostatnie minuty 2009 roku. Reszta publicznych zegarów zrobi to wcześniej albo później, bo wskazują, co się im podoba; niektóre stoją od lat
Niegdyś zegary miejskie służyły całemu społeczeństwu, informując o upływie czasu. Dziś czyni to tylko jeden – ten na Pałacu, reszta pełni funkcje ozdobne. Pożytek ze wspomnianego zegara uruchomionego w noc sylwestrową 2000 roku jest duży, gdyż widać go nawet z odległości paru kilometrów. I – w przeciwieństwie do całej reszty
– wiadomo, że chodzi. Na początku XXI stulecia coraz mniej ludzi nosi zegarki, korzystając z tych, umieszczonych w komórkach telefonicznych. Ale tę komórkę należy wyciągnąć z kieszeni, by zobaczyć kilka cyferek. A tu, paradoksalnie, wystarczy tylko zadrzeć głowę do góry; i jaka radość była wśród tłumu bawiącego się dawniej przed Pałacem, gdy każdy wiedział, kiedy otworzyć szampana...
Tajemna przeszłość
Badacze historii czasomierzy twierdzą, że pierwszy polski zegar pojawił się na gnieźnieńskiej katedrze już w 1418 roku. I był to pełny zegar, 24-godzinny, a nie półzegarze 12-godzinne. Drzewiej bowiem dzielono zegary na mające na cyferblacie godziny całej doby i te z ich połową. Ostały się ostatnie, głównie z powodu lepszej widoczności godzin z dużej odległości, a także z uwagi na mniej skomplikowany mechanizm. Ale kiedyś mówiło się na przykład – „jest trzecia na półzegarzu”. Niestety, nie zdołaliśmy ustalić, który zegar był pierwszy w Warszawie – cały czy półzegar, ale wiadomo, że pojawił się już w XV...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta