O jeden skok za blisko
Mistrzostwa świata w lotach: Ammann wciąż nieosiągalny dla rywali. Małysz czwarty, drużyna też
Jeszcze w piątek Adam Małysz był szczęśliwym człowiekiem. Po dwóch seriach zajmował drugie miejsce, tracił do Simona Ammanna zaledwie 2,8 punktu i wierzył, że w sobotę wreszcie Szwajcara dopadnie.
Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, był o tym święcie przekonany, Hannu Lepistoe, trener Małysza, też sądził, że takie radosne zakończenie jest możliwe. Roar Ljoekelsoey, dwukrotny mistrz świata w lotach, który w piątek skokiem dla publiczności zakończył tu karierę, również nie widział innych kandydatów do złotego medalu. Nieśmiało wspomniał jeszcze o Gregorze Schlierenzauerze; o swoim rodaku Andersie Jacobsenie nie powiedział słowa, bo chyba nie sądził, że z ósmego miejsca, mając ponad 30 pkt straty do Małysza, może dolecieć do podium.
Seria próbna nie zapowiadała nieszczęścia. Rządzili w niej liderzy – Ammann i Małysz. Najpierw Polak skoczył 213,5 m, chwilę później Szwajcar wylądował trzy metry dalej. Schlierenzauer uzyskał 203 m, a Jacobsen tylko 188,5 m i wydawało się, że nie będzie zagrożeniem dla najlepszych.
– Ale loty to loty – jak powiedział dobry znajomy Wojciecha Fortuny, srebrny medalista igrzysk w Sapporo (1972), Szwajcar Walter Steiner. Zapytany, czy Ammann...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta