Skandalicznie zakłamana rzeczywistość
To, co się działo przed Pałacem Prezydenckim, było fantastycznym materiałem na reportaż. Ale to, co zrobili autorzy filmu, to była zwyczajna agitka – twierdzi dziennikarka TVN
Pierwsze moje wrażenie z filmu Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego „Solidarni 2010” było takie, że właśnie obejrzałam film całkowicie bezrefleksyjny, w którym dziennikarz jest wyłącznie sitkiem do mikrofonu. Na dodatek sitkiem, które bardzo tendencyjnie dobiera wypowiedzi bohaterów.
Sam przekaz filmu był skandaliczny. Teza w największym skrócie brzmiała tak: katastrofa pod Smoleńskiem to był zamach, premier Tusk ma krew na rękach, a Rosjanie chcą nas jak zawsze oszukać. I tylko prawdziwi patrioci, czyli ci, którzy wcześniej popierali politykę prezydenta Lecha Kaczyńskiego i go nie krytykowali, mają prawo dzisiaj po nim płakać.
A przecież demokracja polega na tym, że można krytykować ludzi, z którymi się nie zgadzamy, zwłaszcza jeśli są to osoby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta