Jak się panu powodzi?
Ten tytuł to przedwojenny dowcip, czyli pytanie zadane w 1934 roku mężczyźnie siedzącemu na dachu zalanego domu. Przez wiele lat uważano, że była to największa powódź w całym stuleciu, ale Warszawę ledwie dotknęła, bo Wisła wylała tylko pod Wilanowem.
Na tyłach pałacu jest wodowskaz z tabliczkami pokazującymi najwyższy poziom zalewu. Dawniej były one wbite w drzewo, ale to ze starości runęło.
U szczytu znajduje się znak z roku upadku Napoleona; w 1813 r. musiała być naprawdę wielka woda. Nieco niżej jest 1844 r. i znawcy przedmiotu uważają, że nasi przodkowie mieli wówczas tak jak dzisiaj – te 7,7 metra ponad zwykły poziom, tylko że nie było wałów i wszystko zalało. A znacznie niżej figuruje data – rok 1934, uznany za kataklizm. Popatrzmy, jak zmieniały się kłopoty trapiące warszawiaków.
Na początku lipca panowały wielkie upały, a potem przyszły gigantyczne burze. W Warszawie zalało Śródmieście. Woda wlewała się do modnej restauracji Adria, grożąc zatopieniem podziemnych sal, gdzie największą atrakcją była obrotowa scena do tańczenia. Na pomoc ściągnięto wszystkich pracowników i ludzi z okolicy. Adrię uratowano, innych piwnic – nie. Na południu Polski lało jak w Afryce; Zakopane zostało odcięte od reszty kraju, a modny pisarz Jalu Kurek wysmażył powieść „Woda wyżej“.
Pradziadowie walczą z wodą
W sobotę 21 lipca 1934 roku „Robotnik“ donosił – Koło mostu Kierbedzia woda jest 3,8 metra powyżej stanu średniego. Wtargnęła na Pelcowiznę i uszkodziła Wał Potocki. Na Pradze przeniesiono stację kolejki wąskotorowej Most na suchsze miejsce, bo zalało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta