Naśladowanie Kwaśniewskiego nie wystarczy
Co z tego, że Komorowski pokonywał setki kilometrów, skoro na spotkaniach z wyborcami nie miał nic ciekawego do powiedzenia – twierdzi politolog z UW w rozmowie z Jarosławem Stróżykiem
Zaskoczyły pana wyniki wyborów?
Wcale a wcale. Można się było takiego rozstrzygnięcia spodziewać. Bronisław Komorowski dostał tyle, ile dawała mu większość sondaży. Jarosław Kaczyński więcej, ale to też nie jest specjalne zaskoczenie. Bracia Kaczyńscy zawsze byli w sondażach niedoszacowani. Można więc powiedzieć, że tradycji stało się zadość.
Który z kandydatów powinien się bardziej cieszyć?
Na pewno nie Komorowski, którego kampania była jedną wielką tragedią. To był konsekwentny proces usypiania i zanudzania wyborców.
Jakie były największe błędy jego sztabu?
Przede wszystkim wielki grzech zaniechania. Sztab Bronisława Komorowskiego nawet przez moment nie próbował narzucić tematu tej kampanii. Z reguły w wyborach sukces odnoszą ci kandydaci, którzy narzucają tematykę kampanii. Nie wystarczy powiedzieć, że Kaczyński jest zły i nie można dopuścić do jego wyboru. Trzeba podjąć minimum wysiłku. Tymczasem Komorowski i jego sztab zgrzeszyli lenistwem.
Nie demonizowałbym wpływu TVPna kampanię wyborczą i jej wyniki. To takie trochę myślenie peerelowskie, że telewizja publiczna kształtuje postawy i opinie Polaków
Jak to? Przecież kandydat PO objechał cały kraj. W końcówce kampanii miał nawet po trzy, cztery...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta