Amulet przy krakusce
Jego bohaterowie byli do niego podobni fizycznie i duchowo. Reprezentował pokolenie ludzi, których biografie zdeterminowało powstanie styczniowe i jego dramatyczne zakończenie.
A choć Artur Grottger nie uczestniczył w walkach roku 1963, w pewnym sensie przeżył je osobiście. Bez trudu wczuł się w psychikę młodych „buntowników”, naznaczonych goryczą klęski. Doskonale potrafił wyobrazić sobie ból rozstania z ukochaną osobą. Z łatwością też identyfikował się z ludźmi pozbawionymi środków do życia, okaleczonymi, podupadłymi na zdrowiu. Wszystkich przeciwności losu doświadczył na własnej skórze – a że w mniej podniosłych sytuacjach, przez to jeszcze dotkliwiej odczuwanych.
Niewielki obraz „Pożegnanie powstańca” oraz pendent tej pracy – „Powitanie powstańca”, powstały podczas kilkumiesięcznego pobytu Grottgera w Śniatynce, w domu jego przyjaciela Stanisława Tarnowskiego. Dyptyk namalowany w ostatnim roku życia artysty ma wymiar symboliczny – lecz również osobisty.
Było to wkrótce po zawarciu znajomości Artura z młodziutką i jeszcze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta