Między urną, kioskiem a leżakiem
W kurortach w I turze padły rekordy frekwencji. Czy teraz wybory nie przegrają z upałem
Hitem sezonu są tabliczki z imionami podobne do tych, które zawieszają w tirach kierowcy. Jest „Jarek”. Nie ma „Bronka”. Wykupili? – Nie, chyba w ogóle takich nie mieliśmy – śmieje się Małgorzata Roguska, która prowadzi stoisko z sezonowymi gadżetami w Mielnie (Zachodniopomorskie). – Może dlatego, że to mało popularne imię.
Także koszulek z napisem „Przebrała się miarka, głosuję na Jarka” czy „Na pohybel IV RP” nie uświadczysz.
– Za trzy dni będzie po wyborach – tłumaczy pani Dorota ze sklepiku z ciuchami Moda na Czasie. – Nie opłaca się w takie ciuchy inwestować.
Cisza przed burzą
Mało popularna jest też bieżąca polityka, choć do II tury wyborów tylko trzy dni. Podczas I tury padł tu jeden z krajowych rekordów frekwencji (74,62 proc.). Tymczasem jak Mielno długie i szerokie, ani plakatu jowialnego kandydata z wąsami i zgody, co buduje, ani bannera poważnego siwego pana, dla którego Polska jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta