Richelieu prawie od zera
Pod koniec XVI wieku, po czterdziestoleciu wojen religijnych, skupiona na sobie, wyniszczona Francja faktycznie przestała się liczyć na morzu. Konkurencja holenderska i hiszpańska wypychała ją z handlu lewantyńskiego, piraci bezkarnie niszczyli statki francuskie, a potężna Royal Navy groziła ingerencją w wewnętrzne sprawy królestwa.
Odbudowujący kraj Henryk IV lepiej niż liczący każdego liwra minister finansów Sully rozumiał potrzebę posiadania kolonii, a więc i floty, gdyż „dla szybkiego osiągnięcia wielkości Francja powinna być równie silna i wielka na morzu, jak jest potężna i budząca strach na lądzie”. Sztylet katolickiego fanatyka Ravaillaca przerwał w 1610 roku marzenia pierwszego Burbona na francuskim tronie.
Niewiele się zmieni aż do 1624 roku, czyli przyjęcia kardynała Armanda-Jeana de Richelieu do Rady Królewskiej. Wizja silnej na morzu Francji pojawiła się już w złożonym przezeń Ludwikowi XIII, synowi Henryka IV, przyrzeczeniu: „przysięgam [Waszej Królewskiej Mości] użyć wszystkich środków i całej danej mi łaskawie przez Nią władzy na zrujnowanie partii hugenockiej, przytłumienia pychy możnych, przywrócenia wszystkich poddanych ich obowiązkom i wyniesienia Jej imienia pomiędzy narodami obcymi tam, gdzie winno się ono znajdować”. A wynieść owego imienia bez floty się nie dało. Obietnicy Richelieu dotrzyma, a cierpiący przy wybitnym pierwszym (z czasem) ministrze Ludwik XIII oprze się wszystkim wymierzonym w kardynała intrygom. Rozumiał, że politycznym projektem purpurata była silna monarchia i potęga kraju. Znienawidzony na dworze i przez masy (podatki!) kardynał rozumiał kruchość swej pozycji. Spod La Rochelle napisze do kardynała La Valette: „Byłem zerem, które w arytmetyce coś oznacza tylko wtedy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta