Demokracja zza krat
Liczba więźniów politycznych w Rosji rośnie. Ale jakoś nie słychać, by liderzy Unii Europejskiej w rozmowach z kremlowskimi politykami wspominali o tym fakcie – pisze publicystka
W wielkim świecie mówią, że Rosjanie nie dorośli do demokracji. I że Rosja idzie do niej własną, odrębną drogą, a Zachodowi wara wtrącać się w jej budowanie. Mówią, że w „nieobjatnoj stranie” panuje stabilizacja, a zadowolony naród przyklaskuje władzom. Opozycja, jeśli w ogóle jest, to niezborna, niemrawa, niewidoczna, ot – mała, ciemna plama na coraz to bardziej świetlanym obrazie naszego największego na Wschodzie partnera.
Tyle że ci politycy, wygłaszający takie opinie, usprawiedliwiają swój krótkowzroczny koniunkturalizm winami tych, których kosztem załatwiają wielkie interesy. Kosztem zwykłych Rosjan. Nie słychać więc, by liderzy Unii Europejskiej w rozmowach z kremlowskimi partnerami wspominali o rosnącej liczbie więźniów politycznych w Rosji. Według nich to racja stanu żąda milczenia. Nie drażnić Kremla, by nie wstrzymał gazowych i roponośnych łask! Nie drażnić potentata, z którym robi się miliardowe interesy! Nie drażnić, bo jego przedstawiciel właśnie się do nas uśmiechnął!
W 1987 roku Michaił Gorbaczow uwolnił ostatniego więźnia politycznego epoki komunizmu. Borys Jelcyn nie prześladował za przekonania. Wrota piekieł dla „myślących inaczej” otworzył Władimir Putin. A jak myśleć prawidłowo, od dziesięciu lat wskazuje jedna partia, zgodny parlament i mianowani przez prezydenta gubernatorzy prowincji. Partie opozycyjne są wykluczone – nie da się ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta