Biedny Polak patrzy na Grossa
Piotr Semka: Przeczytałem „Złote żniwa” i jestem zdumiony ilością anachronizmów, uproszczeń oraz lekceważeniem przez autora realiów niemieckiego terroru w okupowanej Polsce – pisze publicysta "Rzeczpospolitej"
Dlaczego ostatnie publikacje Jana Tomasza Grossa budzą sprzeciw? Oto próba odpowiedzi na to pytanie. „Bywają książki, które zanim się ukażą, wzbudzają wielkie kontrowersje. Czy kontrowersje? Raczej strach przed treścią... Czy przed treścią? A może przed uświadomieniem sobie, iż w przeszłości część zachowań nie wyglądała tak jak powinna? Przed tym, iż wyidealizowany obraz runie w przepaść” – pisał jeden z blogerów portalu Salon24.
Zwolennicy Grossa uważają, że jego najnowszą książkę „Złote żniwa” mogą odrzucać tylko ci, którzy mają coś niedobrego na sumieniu i nie są w stanie sobie z tym poradzić. Liberalni publicyści, w każdej innej kwestii zwolennicy rozumu, akurat w tej jednej uważają, że psychologia unieważnia potrzebę rzetelnego warsztatu nauki historycznej. Wmawiają nam, jak czyni to choćby Aleksander Kaczorowski z „Newsweeka”, że Polacy wciąż nie chcą się odciąć od bandytów, którzy za pieniądze wydawali Żydów lub mordowali ich skrycie po lasach.
Kreowanie ludzi, którzy z wojny wychodzili z jedną walizką w ręku, na sytych beneficjentów Holokaustu jest wyjątkowo niesmaczne
Naprawdę tylko to jest istotą problemu? A może kontrowersja dotyczy czegoś zupełnie innego – odmowy uznania dogmatu, że większość Polaków w czasie okupacji aktywnie kibicowała hitlerowskiej eksterminacji? Zebrane pracowicie przez autora „Złotych żniw”...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta