Cóżeś, Szekspirze, uczynił Weronie
Stanąć na balkonie Julii, dotknąć jej piersi, podpisać się na ścianie – to program obowiązkowy odwiedzających Weronę zakochanych
Biedna Werona – pisał historyk Stanisław Grzybowski*. Jest piękna, ale mało kto zwraca na to uwagę. Większość turystów przyjeżdża do miasta nie dla jego urody, historii i zabytków, lecz dla legendy Julii i Romea – pary literackich kochanków, którzy za sprawą talentu Williama Szekspira stali się symbolem wielkiej, choć nieszczęśliwie zakończonej, miłości.
Tak więc w Weronie wszystkie drogi – a raczej drogi wszystkich – prowadzą do Casa di Giulietta przy via Cappello 23, w centrum miasta. Trzeba wejść w bramę i przejść na wewnętrzny dziedziniec. Jeden z jego boków tworzy wysoki na dwa piętra dom z gotyckimi oknami i pojedynczym sterczącym balkonem. Tym balkonem!
Zaraz, zaraz, jakim balkonem? Przecież Szekspir nic w sztuce o balkonie nie wspomina. W słynnej nocnej rozmowie kochanków Romeo stoi w ogrodzie, a Julia... w oknie swego pokoju.
„Romeo:
Lecz cicho! Cóż to za jasność w tym oknie?
To świt się budzi, a Julia jest słońcem!
Wstań, piękne słońce, zniszcz księżyc zawistny**”.
Balkon to więc wytwór pomysłowości pokoleń reżyserów przygotowujących inscenizacje sztuki. Widać okno było mało teatralne. Co zabawne, nawet władze miasta uznały, że bez balkonu dom Julii będzie niepełny i w 1935 r. go dobudowały. Sam budynek należał prawdopodobnie do rodziny Cappellettich, kojarzonej z szekspirowskimi Capulettimi, z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta