Czy nasze F-16 to atrapy?
Nie przyjmujmy argumentów, że nie wysyłamy do Libii lotnictwa, bo nie mamy w tym rejonie interesów. Jakie zatem mamy interesy w Afganistanie? I czy lepiej latać nad Poznaniem i ćwiczyć podejścia do lądowania na Okęciu? – pyta analityk ds. bezpieczeństwa
Nieuczciwa wobec polskich podatników jest decyzja o niewysłaniu chociaż dwóch naszych samolotów F-16 do operacji powietrznej przeciw reżimowi Kaddafiego. Ani nie byłoby to drogie, ani kosztowne politycznie. Mielibyśmy zaś wtedy okazję przekonać się, jaka jest jakość szkolenia w Siłach Powietrznych i efekty trwającego od ośmiu lat procesu wdrażania F-16 do współpracy sojuszniczej.
O tym, że będziemy latać na F-16, było wiadomo już od kwietnia 2003 r. Wtedy to bowiem w obecności premiera Leszka Millera doszło do podpisania umowy o zakupie przez Polskę 48 samolotów F-16. Kontrakt na zakup myśliwca wielozadaniowego opiewał na 3,5 mld...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
