Tramwaj zwany porzuceniem
Kupiłam kartę miejską, dzięki której mogę jeździć transportem publicznym i poznawać Polskę z bliska. Nie denerwuję się w korkach i nie martwię parkowaniem. Za to o ludziach i stanie naszej demokracji wiem nawet więcej, niżbym chciała
Centrum Warszawy, tramwaj numer dziewięć, środek dnia. Do wagonu wsiada nastolatek – Cygan. Pracuje na tej trasie od wielu lat. Wcześniej pomagał dwóm starszym żebraczkom, teraz radzi sobie sam. Wyrósł, dumnie strzeże pierwszego zarostu, jeszcze się nie goli. Zaczyna śpiewać. Szybko, niestarannie, bo się spieszy, żeby skończyć zwrotkę i powtórzyć refren, zanim tramwaj znów się zatrzyma. Mimo to ładna, tęskna melodia wypełnia wagon. Pasażerowie zasłaniają się nieczułością. Odwracają głowy i obserwują stado gołębi, stale zamieszkujące przystanek przy Dworcu Centralnym; tępo wpatrują się w billboardy – reklamy szybkich pożyczek i niskich rat, ubezpieczeń na życie i lotów do lazurowej krainy. Wielkoformatowe obietnice w optymistycznych barwach, zaakceptowanych wcześniej przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta