Marsz kobiet walczących
W Niemczech zaczął się mundial w grze, która rozwija się jak szalona, ale mało kto o tym wie
Wiosek potiomkinowskich będzie dziewięć. Berlin, gdzie wczoraj w meczu otwarcia Niemki wygrały z Kanadą 2:1, Augsburg, Bochum, Drezno, Frankfurt, Leverkusen, Moenchengladbach, Sinsheim i Wolfsburg. W każdej ma być przez najbliższy miesiąc tłoczno i bogato. Jak na męskim mundialu: trybuny pełne, bandy reklamowe zajęte, wśród sponsorów lokalnych sami giganci, od Mercedesa po Deutsche Telekom.
Strefy kibica zbudowano za miliony euro. ARD i ZDF pokażą wszystkie mecze (w Polsce można je oglądać w Eurosporcie), a piłkarki będą wyskakiwać z reklam, by zachwalać kosmetyki, sklepy z elektroniką czy pocztę. Wszystko to pod hasłem "Rok 2011 od najpiękniejszej strony" i z przemowami szefa FIFA Seppa Blattera o tym, że przyszłość futbolu jest kobietą.
Pod innym nazwiskiem
Przyszłość – tak. Ale teraźniejszość wygląda inaczej niż na pocztówce z mundialu. Nawet w Niemczech, kraju dwukrotnych z rzędu mistrzyń świata i czterokrotnych mistrzyń Europy. Tu jest najlepsza liga w Europie, tu gra Birgit Prinz, trzykrotnie wybierana na piłkarkę roku FIFA, i Fatmire Bajramaj, Niemka z Kosowa, o którą sponsorzy biją się jak o Davida Beckhama, tutaj w federacji piłkarskiej jednym z wiceprezesów jest kobieta. Ale z niemieckiej ligi też daleko do tego świata, w którym piłkę kopią mężczyźni. Z północnoamerykańskiej, najlepszej i najbogatszej kobiecej ligi, już...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta