Cała prawda o „trotylu”
Z uwagą i pokorą obserwuję rozwój sytuacji zapoczątkowany feralną publikacją w „Rzeczpospolitej" autorstwa Cezarego Gmyza. Uważam, że opinia publiczna powinna poznać wszystkie okoliczności tej sprawy. Zwłaszcza w sytuacji, gdy były redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" Tomasz Wróblewski próbuje przekonywać, że niesłusznie stał się główną ofiarą tej sprawy. Czyżby?
Wybrałem Tomasza Wróblewskiego na redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej" nieprzypadkowo. Rozglądałem się wcześniej w środowisku, pytałem o opinię kilku przyjaciół i znajomych dobrze zorientowanych w świecie mediów. I zdecydowałem się właśnie na Wróblewskiego. Dodatkowym walorem było jego zapewnienie, że rozumie doskonale pilną potrzebę przebudowania i dostosowania mediów papierowych do nieuchronnie nadchodzących zmian wywoływanych rozwojem Internetu. Dlatego też Tomasz Wróblewski w zorganizowanym przeze mnie wydawnictwie Presspublica zajął pozycję szczególną. Został nie tylko redaktorem naczelnym, ale i wiceprezesem zarządu. Stał się tym samym wydawcą. Wielu krytyków mojej decyzji zdaje się zapominać o tej okoliczności.
Nie jestem, nie byłem i nigdy nie będę wykorzystywał mojej pozycji właściciela do działań cenzorskich. Może dziwić moich krytyków, że nie pytałem o tematy tekstów, nie czytałem ich przed publikacją, nie wpływałem na poruszanie lub nie poszczególnych tematów. Było dla mnie naturalne, że stwarzając Tomaszowi Wróblewskiemu wyjątkowe usytuowanie w Spółce i ustalając z nim precyzyjnie, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta