Płace bankierów bulwersują
Gorsze wyniki i surowsze regulacje skłoniły banki do ograniczenia premii. Ale te nadal budzą kontrowersje
Gdy na początku 2009 r. Fred Goodwin żegnał się z Royal Bank of Scotland (RBS), którym kierował przez osiem lat, dostał2,8 mln funtów odprawy idodatkowo650 tys. funtów emerytury rocznie. Dla Brytyjczyków pamiętających, że bank uniknął bankructwa wyłącznie dzięki rządowej pomocy, był to afront. Najbardziej oburzeni dali temu wyraz, tłukąc szyby w aucie i willi Goodwina, a z czasem królowa pozbawiła go tytułu szlacheckiego.
To tylko jedna z licznych podobnych kontrowersji, które w ostatnich latach ściągnęły na wynagrodzenia bankowców uwagę opinii publicznej i akcjonariuszy. To, w połączeniu z masowymi zwolnieniami w sektorze finansowym, powinno sprowokować zmianę kultury wynagrodzeń w bankowości, wymienianej wśród przyczyn ostatniego kryzysu.
Już zresztą widać, że mechanizmy te działają. Następca Goodwina Stephen Hester, choć ma trudne zadanie postawienia RBS na nogi, po fali krytyki mediów zrzekł się sięgającej1 mln funtów premii za ubiegły rok. Wcześniej przyznał, że nawet jego rodzice uważają jego zarobki za nadmierne. Presja akcjonariuszy zmusiła zaś szereg banków, m.in. Citigroup, Barclays i Deutsche Bank, do lepszego powiązania wynagrodzeń menedżerów z wynikami. Ale politycy nie są zadowoleni z tempa iskali zmian. W Brukseli trwają prace nad nowymi regulacjami, które mają ograniczyć płace bankowców....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta