Stuletni garnek pani Davis
Czesi od wczoraj grają w Pradze z Hiszpanami. To setny finał Pucharu Davisa i powtórka z historii, którą warto pamiętać.
Rozgrywki tak naprawdę zrodził duch czasów. Kiedy Atlantyk zaczęły regularnie pokonywać wielkie parowce, kiedy sport przeżywał lata pionierskie, w Europie i Ameryce rodziły się kluby, systemy rozgrywek, kodeksy reguł i w końcu igrzyska olimpijskie, musiał znaleźć się także ktoś, kto wymyśli mecze tenisowe USA – Wielka Brytania.
Powszechnie wiadomo – to pomysł czwórki studentów Harvardu dowodzonych przez Dwighta F. Davisa, wtedy mistrza międzyuczelnianych rozgrywek amerykańskich, po latach sekretarza wojny w rządzie prezydenta Calvina Coolidge'a oraz gubernatora Filipin.
Davis pochodził z zamożnej rodziny w St. Louis, więc nie było problemem zamówienie u rzemieślnika w Bostonie, konkretnie w firmie Shreve, Crump & Low dużej srebrnej wazy, która dziś ma jeszcze pod sobą odpowiednio wielką srebrną tacę i trzy solidne cokoły, by było gdzie dopisywać daty i zwycięzców kolejnych finałów.
Wazę, nazywaną potocznie garnkiem pani Davis lub Srebrną Salaterką, zaprojektował William B. Durgin, a wykonał Rowland Rhodes, Anglik. Puchar służył jako poręczne naczynie do losowania kolejności gier. Tak było np. w 1927 roku, gdy losującym był sam prezydent Coolidge. Puchar przeżywał też przygody: był ukradziony w Peru, wypełniany szampanem w nocnych klubach w Paryżu i głęboko chowany w bankowych sejfach podczas wojen.
Australazja
Niewiele z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta