Atlantycki relaks
Wystające z piachu ludzkie głowy z przymkniętymi oczami robią nieco makabryczne wrażenie. Ale plaża na Porto Santo to tylko wyśmienite naturalne spa.
Gorąca żeliwna patelnia trafia na stół. A w niej dziesiątki otwartych muszli, mieniących się od środka nasyconym morskim błękitem.
– Zapomnij o widelcach – tłumaczy mi kelner. – Lapas najlepiej jeść prosto z muszli.
Trzeba je przechylić tak, by małże trafiły do ust wraz z roztopionym masłem czosnkowym i sokiem z cytryny, w którym przygotował je kucharz. Opróżniam łapczywie patelnię, popijając przysmak schłodzonym białym winem i delektując się widokiem za oknem restauracji Pe na Agua – szeroką, niemal pustą plażą i ciągnącym się po horyzont Atlantykiem.
Porto Santo, atlantycka wyspa należąca do portugalskiego archipelagu Madera, przegrywa pod względem popularności z większą siostrą Maderą, na którą przez cały rok ściągają turyści. Być może dlatego Porto Santo zdołała zachować spokojny, by nie rzecz senny, charakter i uniknąć inwestorów marzących o zabudowaniu hotelami każdego wolnego metra wzdłuż plaży. Infrastruktura turystyczna jest tu rozwinięta w sam raz – na tyle, by przyjezdny czuł się wygodnie, ale nie był przytłoczony nadmiarem budynków i najrozmaitszych atrakcji. Wyspa ma zaledwie 12 kilometrów długości i niecałe 6,5 km w najszerszym miejscu. Znalazło się na niej miejsce tylko dla jednego, i to niezbyt dużego miasta – Vila Baleira.
– W zasadzie wszyscy się tu znają – tłumaczy Carina Jesus, przewodniczka,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta