Źli chłopcy, trudne tematy
Artur Boruc wraca do kadry. Wraca też strach przed tym, czy nie rozbije drużyny, ale mało który trener potrafi zrezygnować z zawodnika ze względu na jego charakter.
– Jeden jedyny raz nie mogliśmy wyjść z drużyną na miasto po zakończonym meczu. Było to w Moskwie, po remisie 2:2 z Rosją. Leo Beenhakker zabronił, był wściekły na organizatorów, było dużo niedociągnięć. Wszyscy zostali w pokojach. No, prawie wszyscy. Boruc i Michał Żewłakow skorzystali z zewnętrznych schodów pożarowych. Ale oni zawsze coś wymyślili – opowiada „Rz" jeden z młodych piłkarzy, którzy w 2007 roku wchodzili w wielki świat piłki. Bramkarz Celticu był dla niego wzorem.
Boruc na wzór nadawał się tylko na boisku. Przez jego prywatne życie mogło przechodzić tsunami, a on wkładał bramkarską bluzę i przez 90 minut uciekał do innego świata. Podczas mundialu w Niemczech (2006) bronił w zwycięskim meczu z Kostaryką dzień po tym, jak jego żona poroniła.
Dwa lata później, na Euro w Austrii, Beenhakker pozwalał mu latać do Polski co kilka dni. Niby w sprawach rodzinnych, ale zdjęcia w tabloidach opowiadały inną historię. Tyle że Boruc był naszym najlepszym piłkarzem na mistrzostwach, niemal w pojedynkę zatrzymał Austrię. Beenhakker powtarzał: dajcie mi 11 takich sukinsynów, a zdobędę z nimi mistrzostwo świata.
Wtorki do czwartku
Bramkarz Southampton wraca do reprezentacji po dwóch latach banicji. Podobno wypił za dużo wina w samolocie z Kanady, a że wcześniej wpadł na libacji we Lwowie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta