Grecki dystans
Hubert Klimko-Dobrzaniecki, autor powieści „Grecy umierają w domu”, o przyjaciołach z młodości i meandrach współczesnego oblicza Grecji.
Rz: W najnowszej książce udaje pan Greka: zagrał pan rolę narratora w opowieści, której bohaterami są imigranci greccy osiedleni w Polsce po II wojnie światowej.
Hubert Klimko- Dobrzaniecki: Korzystałem z własnych doświadczeń. W Bielawie, moim rodzinnym miasteczku na Dolnym Śląsku, żyła duża kolonia grecka. To jednak nie wystarczyłoby do napisania książki, której akcja toczy się również we współczesnej Grecji. W poznaniu jej bardzo pomocne było stypendium. Dzięki niemu próbowałem nauczyć się być Grekiem, a przynajmniej dowiedzieć się, jak to jest. Powieść zacząłem zresztą pisać podczas pobytu we Francji. Plany były inne, ale poznałem Greczynkę, pisarkę, i to sprawiło, że mogłem zrealizować pomysł, z którym nosiłem się od dawna. To, że wstrzeliłem się w medialny szum na temat greckiego kryzysu, jest przypadkiem. Pomaga marketingowo, ale o ekonomii bynajmniej nie piszę, ani o tym, że Grecy umierają w domach, bo nie stać ich na szpitale.
Polacy mogli podziwiać dokonania artystów o greckich korzeniach – Eleni, Paulosa Raptisa, Milo Kurtisa, Yorgosa Skoliasa, Kostka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta