Muzyka uzdrawia
John McLaughlin | O jazzie i Indiach znakomity gitarzysta opowiada Markowi Duszy.
Rz: Miałem szczęście i byłem na koncercie Shakti w Sali Kongresowej w marcu 1977 r. A pan pamięta ten występ?
John McLaughlin: Oczywiście, bo nie było łatwo do was przyjechać, to był trudny czas izolacji dla Polski i krajów bloku wschodniego. Teraz czasy nie są mniej dziwne, wcale mi się nie podobają, ale nie można z tym nic zrobić.
Co pan ma na myśli?
Na przykład Amerykę szpiegującą każdego z nas i wojnę, którą wywołała 20 lat temu na Bliskim Wschodzie i nadal jej nie zakończyła. Działania USA są dla mnie osobistą porażką. Dorastałem, marząc o wyjeździe do Ameryki, to jest ojczyzna jazzu. Chciałem tam pojechać, by poznać jazzmanów, których uwielbiałem: Milesa Davisa, Johna Coltrane'a i innych. Miałem szczęście znaleźć się w Nowym Jorku pod koniec lat 60. To był wspaniały czas, spotkałem wielkich muzyków, miałem szansę zagrać z Milesem. Ale to, co robi USA jako państwo, przygnębia mnie, ich polityka to katastrofa dla świata. Dlatego cenię takich ludzi jak Edward Snowden, moim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta