Jazgot homoseksualnego lobby
Zdaniem działaczy gejowskich używanie słowa „dyktatura” w kontekście mniejszości seksualnych jest „mową nienawiści”. Cóż to znaczy „mowa nienawiści”? To nie znaczy nic. Lub może znaczyć cokolwiek, w zależności od tego, co jest wygodne dla gejowskich lobbystów – pisze publicysta.
Jakub Strzyczkowski, dziennikarz radiowej Trójki, popełnił straszną zbrodnię: podczas jednej z audycji zapytał swoich gości, a także słuchaczy, czy istnieje dyktatura mniejszości seksualnych. Wkrótce do Strzyczkowskiego dobrali się homoseksualni cenzorzy, paradoksalnie potwierdzając ostrzegawczą tezę zawartą w tytule programu.
To nie pierwsze wystąpienie homoseksualnych działaczy (w tym wypadku oświadczenie w sprawie audycji opublikowała Kampania Przeciwko Homofobii oraz odezwała się rewolucyjnie czujna „Gazeta Wyborcza"), którzy życzą sobie wprowadzenia wybiórczej cenzury, zgodnej z ich własnym politycznym interesem.
Aktywiści seksualnych mniejszości zawsze będą twierdzić, że to oni są prześladowani i dyskryminowani, bo taka jest ich strategia
Zbrodnicze oczekiwanie
Ten akurat przypadek jest jednak szczególnie ciekawy z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego że dotyczy pytania całkowicie neutralnego i uzasadnionego, które jednak z punktu widzenia homodziałaczy okazuje się zbyt śmiałe. Ba, ma nawet być przykładem mowy nienawiści. Po drugie, ponieważ trafiło akurat na dziennikarza, którego trudno posądzać o wojowniczą postawę wobec politycznej poprawności i pomysłów homolobby. Strzyczkowski nie jest ostrym publicystą któregoś z konserwatywnych tygodników, ale modelowym dziennikarzem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta