Ćwierć wieku po Tiananmen
Partia deklaruje poprawę poziomu życia społeczeństwa, ale o prawach człowieka nie chce słyszeć.
Wzmożoną aktywność chińskich sił bezpieczeństwa można było w tym roku odczuć już na kilka tygodni przed rocznicą protestów z 1989 r. Na placu Tiananmen wszędzie widać policję, każde niestandardowe zachowanie wzbudza też od razu zainteresowanie funkcjonariuszy w cywilu.
Jak zwykle zatrzymano kilkunastu działaczy na rzecz praw człowieka (represje dotknęły m.in. znanego prawnika Pu Zhiqianga, a także grupę aktywistów próbujących zorganizować „warsztaty pamięci o 4 czerwca").
Nerwowość władzy wynika zarówno z faktu, że okrągła rocznica wzbudza większe zainteresowanie świata, jak i z tego, że w samych Chinach mnożą się protesty społeczne i władza ma powody, by obawiać się przypominania przez dysydentów „wyklętej daty". – Moi chińscy studenci daty 4 czerwca 1989 r. nie kojarzą z niczym – mówi prof. Bogdan Góralczyk, znawca Chin z Uniwersytetu Warszawskiego. W odniesieniu do wydarzeń sprzed ćwierćwiecza w Pekinie nadal obowiązuje zarządzona przez partię „kolektywna amnezja".
Nowe Chiny
Znawcy Chin zgadzają się, że są one dzisiaj...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta