Statystyka królową nauk
Statystyka sądowa jest bardzo wygodnym narzędziem. Dzięki niej minister sprawiedliwości może udowodnić dowolną tezę w zależności od aktualnego zapotrzebowania – pisze sędzia Łukasz PIebiak.
Mark Twain powiedział kiedyś coś, co i tak w tamtych czasach specjalnie odkrywcze nie było: „Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki". Uniwersalność tego spostrzeżenia można bez ograniczeń potwierdzać. Statystyka sądowa wyjątkiem od tej zasady nie jest, a w dobie postrzegania wymiaru sprawiedliwości przez pryzmat li tylko efektów rozmaitych badań statystycznych rośnie potrzeba rozwiania kilku przynajmniej mitów, które w przestrzeni publicznej z powodzeniem funkcjonują. Ponieważ zawsze najlepiej rozmawiać o konkrecie, dobrym przykładem będzie wpływ owej rzeczywistości statystycznej (a właściwie jego wycinka w postaci pojęcia „sprawy") na procesy związane z odtwarzaniem kilkudziesięciu sądów zlikwidowanych w ramach sławetnej „reformy Gowina". Tę operację ma przeprowadzić najpóźniej do 15 stycznia 2015 r. kolejny minister sprawiedliwości – w wykonaniu art. 2 ustawy z 14 marca 2014 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, która całkiem niedawno, bo 15 lipca, weszła w życie.
Chocholi taniec ministrów
Krótko tylko przypomnę protesty środowisk lokalnych oraz środowiska sędziowskiego przeciwko reformie Gowina w proponowanym kształcie, a także wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 27 marca 2013 r., K 27/12, który nie dopatrzył się niezgodności z konstytucją swobody ministra sprawiedliwości...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta