Wiarygodnie odstraszać wroga
Celem naszego kraju powinno być zwiększenie wydatków na obronę. Efektywność w tej dziedzinie poprawią takie czynniki, jak usprawnienie przebiegu przetargów, uproszczenie procedur czy przeniesienie decyzji o niektórych zakupach na niższy szczebel – pisze europoseł PiS.
Polskie wydatki na obronę są za małe. Oczywiście usłyszę zaraz, że większość państw starego NATO przeznacza na obronność mniej niż my. Jednak kraje, które tworzyły pakt północnoatlantycki lub do niego dołączały, zanim weszły tam kraje Europy Środkowo-Wschodniej, nie graniczą ani z Rosją, ani z Ukrainą. Rzeczpospolita jest nie tylko największym NATO-wskim sąsiadem Kijowa, ale też największym NATO-wskim sąsiadem Rosji i jako jedyny członek paktu graniczy jednocześnie i z Ukrainą, i z Rosją. Stąd też argument, że Francja i Holandia przeznacza mniejszy procent PKB na armię niż my, jest chybiony.
Skądinąd nasze państwo nie jest wcale tym, które procentowo wydaje na obronność najwięcej w regionie: ustępujemy tu Estonii, a wkrótce ustąpimy Łotwie i Litwie, jako że państwa te zapowiedziały podnoszenie wydatków na cele obronne do 2 proc. PKB do 2015 roku, gdy tymczasem Polska zrobi to dopiero od roku 2016. Nie dziwmy się zatem, że elementem „planu Kaczyńskiego" jest rozważenie podniesienia – docelowo, bo od razu będzie to trudne – wydatków na obronność do poziomu nawet 4 proc. PKB.
Po prostu obecna wielkość nakładów państwa polskiego w tym obszarze wobec niebezpiecznie ewoluującej sytuacji geostrategicznej na wschodzie Europy absolutnie nie wystarczy.
Co gorsza, pewna część obecnego budżetu, czyli formalnie 1,95 proc. PKB za rok...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta