Gorzkie królowanie Donalda Tuska
Czy były premier poradzi sobie w zupełnie nowej dlań roli, czy wejdzie w buty nie dla niego uszyte, okaże się mistrzem dyskretnych porozumień z silniejszymi od siebie? – zastanawia się publicysta.
Euforia wywołana powołaniem Donalda Tuska na prestiżowe stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej trwała krótko. Jak zawsze zresztą przy takich – skądinąd miłych – okazjach. Wciąż nie jesteśmy pewni swojej wartości (by nie rzec mocniej: zakompleksieni), więc każdy sukces kogoś z „naszych" wzmacnia wciąż wątłe przekonanie, że okazujemy się coś warci na światowych salonach. Zwłaszcza jeśli jest to sukces odniesiony „na Zachodzie".
Tak było z wyborem Karola Wojtyły na papieża, a wcześniej z powołaniem „Zbiga" Brzezińskiego na jedno z najwyższych stanowisk w USA. Nie jest ważne, co wybraniec losu ma do powiedzenia i jak mu pójdzie na nowym fotelu, ważny jest zwycięski rzut na taśmę. Tak jak niedawno: pokonaliśmy Niemców w „gałę", jesteśmy najlepsi! Sympatyczna skądinąd córeczka premiera napisała nawet na swoim blogu czy gdzie indziej w internecie, że tato został „królem Europy"! Panienkom wiele się wybacza, ale może nadszedł już czas, by zastanowić się, przed jakimi problemami przewodniczący (bo już nie premier) Tusk stanie i czy im podoła. Bo przed 36 laty euforia z powodu wyboru papieża Polaka i radość, że coś ważnego stało się „na złość komunie", odebrały nam ostrość spojrzenia na nabrzmiałe problemy wiary i Kościoła, z którymi dopiero teraz papież Franciszek usiłuje się jakoś zmierzyć. Najświatlejsi z nas widzieli je już wtedy, ale nie byli raczej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta