Są granice, których nie wolno przekraczać
Zaufania nie buduje się tytułem pisanym przed nazwiskiem, lecz przestrzeganiem zasad, takich jak tajemnica obrończa. Projekt kodeksu etyki radców prawnych tego nie zauważa – pisze adwokat.
Jestem przedstawicielem zawodu zaufania publicznego. Z roku na rok wciąż słyszę, że takich jak ja jest w Polsce coraz więcej. Czy na pewno? Właśnie się dowiaduję, że pojawiają się propozycje, które z tego statusu wykluczą 30 tysięcy radców prawnych.
Mówiąc „zawód zaufania publicznego", nie mam na myśli artykułu 17 konstytucji dającego takim zawodom prawo do własnego samorządu sprawującego nad nim pieczę. Nie mam też na myśli specjalnych ustaw, składek, sądownictwa dyscyplinarnego, własnego systemu kształcenia, prawa do opiniowania i udziału w procesach legislacyjnych. Nie. Chodzi o fundamenty prawniczego zawodu zaufania publicznego: tajemnicę zawodową i cechujące się zaufaniem stosunki między klientem a jego prawnikiem. Te dwa elementy stanowią warunki, które musi spełnić każdy z nas, by mógł być nazywany przedstawicielem zawodu zaufania publicznego. One budują wiarygodność, niezależność pełnomocnika. To powinny być priorytety w zawodzie zaufania publicznego. Ułatwienia w wykonywaniu zawodu, w tym te ukierunkowane na zwiększenie zysku, nie mogą przysłonić wspomnianych priorytetów. Jest bowiem granica, której profesjonalnym prawnikom przekroczyć nie wolno. Tą granicą jest interes społeczny i jego fundament – prawo do zaufanego doradcy i obrońcy będącego powiernikiem tajemnic.
Ostatni moment na dyskusję
Dlatego choć staram się nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta