Dzieje jednego doktoratu
Sprawa Goliszewskiego pokazuje, że wykształcenie i stopień naukowy nadal są w naszym kraju ważne także dla tych, którzy osiągnęli niekwestionowany sukces finansowy – pisze publicysta.
Marek Goliszewski bardzo się przejął, jak widać, decyzją rady wydziału, która przytłaczającą większością głosów zadecydowała, że nie będzie on doktorem. Wyraz swojego żalu dał w „Rzeczpospolitej" w artykule zatytułowanym „Robię swoje". Uważam, że bardzo dobrze jest robić swoje, jednak mam wątpliwości, czy doktorat na uczelni to rzeczywiście działka Marka Goliszewskiego. Bez dwóch zdań, jakąkolwiek miarę by przykładać, odniósł on w biznesie sukces – można się spierać co do tego, czy aby to zawsze dobrze o człowieku świadczy, ale nie chcę być uznany za osobę wrogą przedsiębiorcom, więc nie będę rozwijał tego tematu.
Dialog pobudzony
Doktorat Marka Goliszewskiego równie dobrze mógł pisać jakiś bardziej rozgarnięty gimnazjalista, bo problemy w nim poruszone przerabia się już na lekcjach wiedzy o społeczeństwie. Jeżeli bowiem bierze się na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta