Święty był jeden
Ukochany klub Neapolu gra jutro w Warszawie z Legią w gorączce.
Pierwsze skojarzenie każdego, kto słyszy nazwę Neapol, to oczywiście camorra – mafia. Chyba że mówimy o osobie zakochanej w futbolu. Na dźwięk nazwy SSC Napoli jej reakcja może być tylko jedna – El Pibe de Oro, Dieguito, Santo Maradona. Obie te reakcje nie dość, że uzasadnione, to w dodatku mają ze sobą wiele wspólnego.
Trzy dekady po największych triumfach w historii Napoli to wciąż jest miasto Diego Maradony. Murale na ścianach budynków, kapliczki, wszechobecne plakaty w kawiarniach i restauracjach. Dziś liderem zespołu może być fantastyczny pomocnik ze Słowacji Marek Hamsik, bramki zdobywać Argentyńczyk Gonzalo Higuain, a w obronie brylować mistrz świata z 2010 roku i dwukrotny mistrz Europy Raul Albiol, ale żaden z nich statusu Maradony nie osiągnie. Żaden chyba też takich ambicji nie ma. W Neapolu jest miejsce tylko na jednego świętego.
Futbol i kokaina
Argentyńczyk pojawił się w tym mieście w 1984 roku, gdy zawiódł w Barcelonie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta