Pożegnanie z Narodowym
Ezekiel Omullo i Ruth Wanjiru zwycięzcami 37. PZU Maratonu Warszawskiego. Polacy w czołowej dziesiątce.
Ten maraton miał się godnie pożegnać ze Stadionem Narodowym po czterech latach finiszów na płycie głównej – i pożegnał się. Miał przynieść potwierdzenie, że Polki i Polacy wciąż mają biegową pasję – i przyniósł.
37. PZU Maraton Warszawski będzie pamiętany z kilku powodów. Po pierwsze, nowa trasa – która w cichym zamyśle miała trochę odciążyć centrum miasta od kilkugodzinnej obecności tysięcy biegaczy i zmniejszyć narzekania tych, którym sprawiało to kłopot.
Stąd plan, który przypominał szkic postaci ludzkiej – jedna ręka sięgająca spory kawałek za praskie zoo, druga na Nowym Mieście, jedna stopa silnie postawiona na Gocławiu, druga na końcu Łazienek, głowa na Kępie Potockiej, kręgosłup i szyja – to oczywiście Wisła.
Na tę trasę wyruszyło prawie 8000 osób, do mety dobiegło 6507 (wśród nich 1015 kobiet). Zwycięzcy przyjechali z Kenii; to norma dzisiejszych biegów miejskich i przełajowych na całym świecie. Walka jednak była – choćby o to, żeby po raz pierwszy któryś z mężczyzn zwyciężył rok po roku. Szansę miał Victor Kipchirchir, ale nie dał rady koledze z Eldoret – Ezekielowi Kemboi Omullo.
Scenariusz biegu męskiego nie był skomplikowany – kenijsko-etiopska elita niemal od startu ruszyła wedle swego tempa, nikt z Europy nie zdecydował się na brawurową próbę dotrzymania jej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta