Bieganiem zarobić na życie
Ruth Wanjiru: Dla kenijskiej triumfatorki czas osiągnięty w Warszawie może być przepustką do większych maratonów i lepszego życia.
– Dowiedz się tylko, czy ten bonus na pewno jest już wliczony w nagrodę za zwycięstwo. Jestem przekonana, że na początku była inna umowa. Pieniądze za zwycięstwo to jedno, a bonus za czasy to drugie – mówi niska, szczupła czarnoskóra kobieta ze starannie zaplecionymi warkoczykami do jednego z organizatorów Maratonu Warszawskiego.
Jest ubrana w czarne ortalionowe spodnie od dresu, na górze ma fluorescencyjną żółtą kurtkę. Jest wieczór, w Warszawie już ciemno, właśnie skończyła się kolacja, na którą ją obudzono. Wciąż jeszcze jest zaspana.
Kenijka Ruth Wanjiru siedem godzin wcześniej skończyła Maraton Warszawski jako pierwsza wśród kobiet. Obok niej stoi kolega z zespołu i przysłuchuje się wymianie zdań, co chwila dorzucając kilka słów od siebie. On też chce mieć pewność, że bonus od sponsora nie wchodzi w pulę pieniężną za wynik.
Bieganie to praca
W maratonie warszawskim jak co roku wzięło udział tysiące biegaczy amatorów, dla których najważniejsze było dobiegnięcie do mety na Stadionie Narodowym. O zwycięstwo i nagrody finansowe walczyła tylko wąska grupa biegaczy z elity, zawodowcy.
To nic dziwnego, że Ruth wypytuje o pieniądze. Bieganie to jej zawód, nie należy do grona najlepszych na świecie – oni tego samego dnia startowali w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta