Obowiązkowy kryzys, który nie nadszedł
17. maraton zaliczony bez strat na ciele i umyśle. I z nowym rekordem życiowym.
Przemysław Wojtasik, 3:18.50
– Startujesz w Maratonie Warszawskim – bardziej stwierdził, niż zapytał pod koniec lipca kierownik działu sportowego „Rzeczpospolitej". – Za trzy dni mam 12-godzinne zawody rowerowe, nie bieganie mi teraz w głowie – próbowałem się wykręcić. – Trzeba napisać relację – ten rozstrzygający dla dziennikarza argument zamknął dyskusję.
Jak trzeba, to trzeba.
O relacji przypomniałem sobie około trzydziestego kilometra. To ważny moment. Wewnętrzny głos podpowiada bowiem – zwolnij. Jeśli ulegniesz pokusie, straty już nie nadrobisz. Pożegnasz się z życiówką i bez większych uniesień doczłapiesz do mety. Dlatego pokusę trzeba odeprzeć. Perspektywa relacji w tym pomogła. Bo co napiszę – że wymiękłem?
Przygotowania w pigułce
Połowa wakacji, do maratonu niecałe dwa miesiące, na przerobienie całego cyklu treningowego nie ma szans. Przejrzałem parę planów treningowych, żaden nie pasuje, trzeba zrobić własny. Od czego zacząć?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta