Umowy śmieciowe: dobra diagnoza, zła recepta
Najlepszym lekiem na umowy śmieciowe i szarą strefę jest obniżenie kosztów pracy oraz zwiększenie kar za zatrudnianie z obejściem prawa – piszą prawnicy.
Krystyna Babiak, Michał Koczan
W lipcu tego roku sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny po przeprowadzeniu pierwszego czytania i rozpatrzeniu poselskiego projektu zmiany ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy zarekomendowała uchwalenie tejże nowelizacji. Jej głównym założeniem jest ułatwienie młodym ludziom wejścia na rynek pracy. Autorzy projektu podkreślają, że „nie chodzi jednak, by osoby młode podejmowały jakąkolwiek pracę, lecz by była to praca, która aktualnie da im możliwość godnego życia i rozwoju, jak również w razie konieczności korzystania w pełnym zakresie z nieodpłatnych świadczeń opieki zdrowotnej, zaś w perspektywie umożliwi nabycie uprawnień emerytalnych".
Źródło patologii
Premier Ewa Kopacz przedstawiła pomysł likwidacji umów śmieciowych – m.in. przez wprowadzenie jednolitej podstawy prawnej świadczenia pracy w postaci kontraktów, które zastąpią dotychczasowe umowy o pracę oraz umowy-zlecenia.
Politycy, w tym rządzący, wyraźnie dostrzegają problem związany z trudnością w rozpoczęciu życia zawodowego przez obywateli, zwłaszcza przez startujących na rynku pracy młodych ludzi. Jednakże właściwe zdiagnozowanie problemu to dopiero początek. Trafnie postawiona diagnoza nie pomoże, jeżeli towarzyszyć jej będzie niewłaściwe leczenie. Na podstawie art. 150f ust. 1, który ma...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta